Każdego roku wznawiana jest dyskusja na temat bezpieczeństwa na polskich drogach. Dokładniej chodzi o poprawienie bezpieczeństwa. Część osób twierdzi iż lekiem na taki stan rzeczy jest zwiększenie kontroli drogowych, inni iż postawienie większej ilości radarów czy poprawienie infrastruktury. Jednak co będzie tym złotym środkiem?
Statystyki są nieubłagane – wypadki drogowe są główną przyczyną śmierci młodych Polaków. Niemal 20% zgonów śmiertelnych u osób między 10 a 30 rokiem życia jest następstwem wypadku drogowego. Wskaźnik ten jest, aż o 50% większy niż średnia unijna. Sprawa wygląda lepiej niż u nas u również u naszych południowych sąsiadów. Polacy giną głównie w terenie zabudowanym, zimą. Najniebezpieczniejszy jest grudzień, kiedy to w okresie przedświątecznym jest najwięcej wypadków śmiertelnych. W porównaniu do maja jest ich ponad trzykrotnie więcej. Jak zatem ? Odpowiedź nie jest łatwa. Prawda jest taka, iż prócz ludzkiego dramatu, takie zdarzenia mają niemały wpływ na gospodarkę krajową. Koszty wypadków (bierzemy pod uwagę zarówno koszty gospodarcze jak i społeczne) wynoszą rok do roku ponad 50 miliardów złotych. Kwota ta jest równa prawie 3% rocznego PKB. Do powyższej kwoty należy również dodać niecałe 10 miliardów złotych jako koszty związane ze stratami materialnymi, które występują po wypadkach. Aby uzmysłowić jakiej wielkości są to kwoty to można powiedzieć, że równe są one wybudowaniu 500 km autostrad lub pokryciu 4/5 rocznych kosztów funkcjonowania szkół podstawowych oraz ponadpodstawowych. Póki co udało się nam obniżyć ilość wypadków śmiertelnych z udziałem samochodów ciężarowych – obecnie jest taki sam jak w pozostałych krajach UE. Główną przyczyną tego stanu rzeczy jest skuteczna kontrola przestrzegania prędkości oraz czasu pracy kierowców. Nie mały wpływ mają również inwestycje a autostrady, drogi oraz lepsze auta.
Jakie mamy bolączki jeżeli chodzi o bezpieczeństwo na drogach? W pierwszej kolejności to niska świadomość społeczna, słaba efektywność kontroli prędkości, niskie mandaty za zbyt dużą prędkość oraz w dalszym ciągu słaba jakość polskich dróg. Ubezpieczyciele (bo im najbardziej na tym zależy) proponują zwiększenie ilości fotoradarów oraz kamer, które kontrolują prędkość pojazdów, ale również zwiększenie patroli policyjnych, budowanie rond zamiast skrzyżowań oraz likwidację elementów poboczy wraz ze zwiększeniem oświetlenia w miejscach szczególnie niebezpiecznych. Zwraca się również dużą uwagę na zwiększenie edukacji na temat bezpieczeństwa na drogach, obniżenia tolerancji z 10 km na godzinę (powyżej dopuszczalnej prędkości w danym miejscu) to jej całkowitej likwidacji lub wprowadzeniu maksymalnego limitu do 5 km na godzinę. Mówi się również o wprowadzeniu obowiązkowych testów umiejętności dla kierowców, którzy tych testów obecnie nie przechodzą (chodzi tutaj o kierowców skuterów i motocykli do 125 centymetrów sześciennych). Jedną z metod, które są już wprowadzone w innych krajach, jest uzależnienie składki OC od mandatów oraz punktów karnych kierowcy. Głównymi celami wprowadzenia proponowanych zmian mają być: obniżenie liczby ofiar śmiertelnych w wypadkach samochodowych. Czy powyższe metody są dobre? Trudno jednoznacznie stwierdzić póki nie zostaną wprowadzone w życie.